eBook według UE to nie książka lecz usługa
Bezmyślni i leniwi urzędnicy unijni wymyślili kolejne przepisy, których celem jest utrudnienie życia obywatelom europejskich krajów. Tym razem wzięli się za wysokość podatku VAT, którym obłożone są ebooki.
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie mogę zrozumieć dlaczego ebooki kosztują tyle co papierowe książki, choć koszt ich wytworzenia jest praktycznie zerowy. eBooka nie trzeba drukować, wynajmować magazynowej powierzchni do jego składowania, ani transportować do sklepów. Powinien więc kosztować najwyżej 20 procent tego co papierowa książka, tymczasem bardzo często są one droższe od literatury wydrukowanej na papierze.
Częściowy na cenę wpływ ma podatek VAT, który w przypadku eBooków jest znacznie wyższy. Francja i Luksemburg chciały to jednak zmienić i od 2012 roku ustaliły u siebie jego wysokość na odpowiednio 5,5 procent oraz 3 procent. Jak można się domyślać, takie działanie nie spodobało się pasożytom zasiadającym w europejskim parlamencie, więc sprawia trafiła do Europejskiego Trybunału, który nakazał obu krajom podwyższenie stawek VAT do 20 oraz 17 procent, gdyż nie może być na takim samym poziomie co w przypadku książek.
Zaskakująca jest jednak argumentacja Trybunału, który uznał, że skoro do przeczytania ebooka potrzebujemy komputera lub eReadera, czyli mówiąc krótko dodatkowego urządzenia, to elektroniczne książki nie są produktem, lecz usługą. Trudno sobie wyobrazić jak wiele substancji zakazanych należało pochłonąć, by stworzyć taką argumentację, ale nie na pewno nie było ich mało.
Źródło: Engadget.com
Technogadżet w liczbach