Policja chce oznaczać przestępców za pomocą DNA
Zwykle DNA służy policji do odnajdywania sprawców przestępstw już po fakcie ich dokonania. Teraz jednak stróże prawa, chcą wykorzystać je w zupełnie nowy sposób.
Media donoszą o nowej technologii opracowanej przez brytyjską firmę SelectDNA, która pozwoli policji oznaczać przestępców za pomocą sztucznego DNA. Mówiąc w skrócie, policjant przy pomocy broni pneumatycznej, strzelałby do podejrzanego pociskiem wypełnionym sztucznym DNA. Materiał genetyczny świeciłby po wystawieniu na światło ultrafioletowe, potwierdzając tym samym, że osoba została trafiona pociskiem. W ten sposób organa ścigania mogłyby np., identyfikować osoby uczestniczące w zamieszkach.
Każda partia pocisków miałaby własną sygnaturę DNA, a więc trafiony nim człowiek, zostałby powiązany z konkretnym zdarzeniem, a policjanci używaliby różnych pocisków w różne dni.
Technologia ma również tę zaletę, że pozwoliłaby zidentyfikować osobę nawet w wiele dni po zdarzeniu, ponieważ według SelectDNA, sztuczne DNA trzymałoby się ubrania nawet po kilku praniach, a na skórze można by je wykryć przez co najmniej dwa tygodnie. Poza tym DNA nie jest tkanką żywą, a więc nie ma ryzyka, może mogłoby wywołać jakieś problemy zdrowotne.
Technologia stworzona przez SelectDNA, może znaleźć także inne zastosowania, np. do oznaczania przemycanych części elektronicznych. Zarówno SelectDNA, jak i inne firmy, produkują już antykradzieżowe znaczniki DNA, w których unikalne markery świecą po potraktowaniu ich światłem UV, pozwalając zidentyfikować właściciela.
Zastosowanie takiej technologii przez policję, budzi jednak wiele kontrowersji. Owszem, możliwe będzie w ten sposób oznaczanie podejrzanych, ale nie da się stwierdzić co dana osoba w tym momencie robiła. Jeśli więc policjant wystrzeli w tłum takie pociski, to równie dobrze mogą one trafić niewinnego cywila, który przypadkiem znalazł się w złym miejscu i nie ma nic wspólnego z zamieszkami.
Dlatego aresztowanie oznaczonych osób po fakcie, jedynie na podstawie znacznika DNA i bez żadnych dowodów ich winy, np., z kamer monitoringu, może budzić słuszne protesty. Poza tym, by odnaleźć osobę oznaczoną, należy ją wcześniej zidentyfikować, a to oznacza konieczność sprawdzania wszystkich osób w sąsiedztwie, pod kątem posiadania znacznika, co również jest bezprawne.
Tak więc technologia ma raczej małe szanse na powszechne zastosowanie. Szczególnie, że sprawą zainteresowała się już nowojorska Unia Wolności Obywatelskich.
Źródło: Selectadna.co.uk
Technogadżet w liczbach