Złapał taaaką rybę przy pomocy drona
Niektórzy uważają, że nie ma nic bardziej relaksującego jak zasiąść nad brzegiem jeziora, zarzucić haczyk z przynętą i czekać na rybę. Wkrótce wędkarstwo może jednak zmienić się nie do poznania, a wszystko za sprawą nowinek technologicznych.
Czy nie byłoby milo, gdyby można było łowić ryby siedząc w ciepłym samochodzie i popijając rozgrzewającą kawę, zamiast odmrażać sobie cztery litery nad brzegiem jeziora? Niebawem taka wizja może zostać zrealizowana, a wszystko dzięki dronom, które coraz częściej trafiają w nasze ręce.
Derek Klingenberg, farmer z Kansas także kupił sobie drona, a konkretnie mówiąc model DJI Phantom 2, którego na polskim rynku dostaniecie za 2299 zł. Nie zamierzał jednak używać go do filmowania otoczenia z lotu ptaka, do czego zwykle wykorzystywane są takie maszyny, lecz postanowił użyć jej do zupełnie innego zadania. Przyczepił do niego żyłkę z haczykiem i wysłał nad jezioro.
Początkowo nie był wprawdzie przekonany do tego pomysłu i traktował go raczej jako zabawę, ale z pewnością zmienił zdanie po tym gdy okazało się, że dron przyniósł mu całkiem fajną rybkę.
Oczywiście na dłuższą metę taka metoda połowów nie ma sensu, gdyż drony mogą latać najwyżej przez kilkanaście minut i potrzeb trzeba im ładować baterię. Ale gdy powstaną modele o lepszym zasilaniu i większym udźwigu, to część wędkarzy może nimi zastąpić własny sprzęt. Szczególnie gdy pojawią się urządzenia o większym zasięgu. Wtedy będzie można łowić ryby nie wychodząc z domu.
Źródło: Wired.co.uk
Technogadżet w liczbach