Apple ma spory problem z baterią lokalizatora AirTag
Apple nie przemyślało kwestii baterii zasilających lokalizator AirTag. Okazuje się, że mogą być niebezpieczne dla dzieci, ale ich wymiana na bezpieczną wersję powoduje jeszcze większy kłopot.
Kilka miesięcy temu Apple wprowadziło na rynek długo oczekiwany produkt o nazwie AirTag. Jest to lokalizator będący bezpośrednim rywalem dla Tile, który pozwala w łatwy sposób odnaleźć podczepiony do niego przedmiot. Sprzęt jest bardzo użyteczny i sprzedaje się całkiem nieźle, ale pojawił się właśnie pewien problem, który może mu zaszkodzić.
Pojawiły się bowiem spore obawy dotyczące bezpieczeństwa akumulatorów. Australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów sugeruje, że zastosowane w lokalizatorach baterie CR2032 mogą stanowić zagrożenie dla dzieci. Urzędnicy twierdzą, że klapkę skrywającą akumulator bardzo łatwo jest otworzyć, a wówczas dziecko może taką baterię połknąć i zadławić się nią.
Producenci tych baterii już dawno rozwiązali tą kwestię w prosty sposób. Firmy takie jak Duracell stosują w nich specjalną gorzką i niezbyt przyjemnie pachnącą powłokę. Dzięki temu dziecko próbujące włożyć baterię do ust, bardzo szybko ją wypluje. Użytkownicy AirTag posiadający małe dzieci, z pewnością zechcą szybko wymienić standardowe baterie na gorzkie ich wersje i tu pojawia się kłopot.
Okazuje się bowiem, że takie baterie nie nadają się jako zastępcze zasilanie do lokalizatora, o czym informuje producent w dokumentacji. Mogą nie działać z urządzeniem, gdyż sama powłoka zakłóca przewodzenie prądu.
Dla rodziców wykorzystujących lokalizatory do śledzenia dzieci lub ich rzeczy może to stanowić spory kłopot. Z jednej strony konstrukcja urządzenia sprawia, że dziecko może zbyt łatwo uzyskać dostęp do baterii i włożyć ją do ust. Z drugiej strony zalecana bateria nie ma ochrony przed połknięciem. Firma będzie to więc musiała w jakiś sposób rozwiązać.
A jeśli chcielibyście sprawić sobie taki lokalizator, to ceny AirTag na polskim rynku zaczynają się od 159 zł.
Technogadżet w liczbach