W Kanadzie również płoną nadajniki 5G
Zwolennicy teorii spiskowych również w Kanadzie podpalają maszty, na których znajdują się nadajniki 5G. Kilka takich wież spłonęło w ostatnim czasie w niewielkim Quebecu.
W zeszłym miesiącu informowałem, że w Wielkiej Brytanii podpalane są maszty, na których zamontowano nadajniki 5G. Kilka takich incydentów miało miejsce w Birmingham oraz Coventry, a podpalaczami są prawdopodobnie zwolennicy teorii spiskowych. Wielu z nich wierzy bowiem, że nowa technologia łączności powoduje rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Można by sądzić, że są to zdarzenia ograniczone tylko do jednego kraju, ale nic bardziej mylnego. Media donoszą, że podobne podpalenia mają miejsce również w Kanadzie. Według raportów, nieznani sprawcy spalili kilka wież znajdujących się w stosunkowo niewielkim mieście Quebec.
Według miejskiego rzecznika, wśród mieszkańców mówi się o teoriach spiskowych łączących pandemię COVID-19 z technologią 5G. Najwyraźniej niektóre osoby postanowiły wziąć sprawy we własne ręce i usunąć zagrożenie. Trafiły jednak kulą w płot, gdyż na masztach zlokalizowanych w pobliskim Prevost, nie było zainstalowanych nadajników 5G. Ataki nie miały więc żadnego sensu i na pewno nie przyniosły spodziewanych przez podpalaczy efektów.
Mimo to łącznie spalono łącznie kilka masztów, narażając operatorów komórkowych na spore straty finansowe. Nie mówiąc już o tym, że mieszkańcy znacznie pogorszyli zasięg sygnału, co mogło przełożyć się na problemy z komunikacją i dostępem do internetu dla firm, czy szkół.
Niestety podobnych raportów możemy w przyszłości spodziewać się coraz więcej. W samej tylko Wielkiej Brytanii spalono już łącznie ponad 50 masztów. A podobne ataki w ostatnich tygodniach miały miejsce w wielu miejscach na świecie, w tym m.in., w Irlandii, Holandii, Belgii oraz na Cyprze.
Miejmy tylko nadzieję, że podpalacze nie dotrą na górę Mount Everest, gdzie podobne nadajniki planuje zamontować Huawei.
Technogadżet w liczbach