Galaxy S20+ ma poważny problem z wyświetlaczem; Samsung umywa ręce
Użytkownicy smartfonów Samsung Galaxy S20+, coraz częściej skarżą się na problemy z wyświetlaczem. Pojawiają się na nim różowe lub zielone linie, utrudniające korzystanie ze sprzętu.
Samsung w przeszłości wielokrotnie miewał poważne problemy z wadami fabrycznymi swego sprzętu. Wszyscy pamiętamy aferę z modelem Galaxy S7, w którym wybuchały baterie, co zmusiło koncern do wycofania go z rynku.
Wprawdzie inne telefony w ofercie koreańskiej marki nie mają aż tak widowiskowych usterek, ale również nie są od nich wolne. W przeszłości zdarzało się bowiem, że flagowe modele miały poważne problemy z wyświetlaczami, które zabarwiały się na zielony kolor. Wygląda na to, że firmie wciąż nie udało się ich wyeliminować, gdyż teraz problem z wyświetlaczem dotyczy flagowego modelu z serii Galaxy S20.
Samsung nie reaguje na skargi użytkowników Galaxy S20
Użytkownicy Galaxy S20 Plus mają poważny problem związany z wadą fabryczną tego sprzętu. Coraz więcej osób skarży się bowiem na nieprawidłową pracę wyświetlacza tego modelu, na którym zaczynają pojawiać się linie. Pionowe linie mają kolor zielony lub różowy i przechodzą przez całą długość panelu. Przyczyna ich pojawienia się wciąż nie jest znana, ale z opisów użytkowników wynika, że pojawiają się w różnych okolicznościach.
Użytkownicy zasypują media społecznościowe skargami dotyczącymi usterki wyświetlacza. Na Twitterze lub forum Samung Members, użytkownicy wyrażają swą frustrację najnowszą wadą, powodującą pojawianie się na ekranie pionowych linii. Mają one różny kolor, czasem są bowiem zielone, innym razem różowe lub niebieskie.
Co gorsza Samsung wie o tym problemie od wielu miesięcy i nie podjął dotąd żadnych działań, by go rozwiązać. Niektóre skargi w Samsung Members datowane są bowiem na styczeń 2021 roku, a więc mają półtora roku. Część z nich wskazuje na usterkę sprzętową, której zapewne nie da się naprawić aktualizacją oprogramowania. Niestety wielu właścicielom, przed pojawieniem się usterki skończyła się już gwarancja, więc jej koszty naprawy musieliby ponieść z własnej kieszeni.
Jak dotąd producent nie zajął w tej sprawie oficjalnego stanowiska i najwyraźniej udaje, że problemu nie ma. Tymczasem liczba skarg ciągle rośnie.
Technogadżet w liczbach