Kinowe hity w dniu premiery obejrzymy we własnym domu
Firma Red Carpet Films planuje uruchomić wypożyczalnię filmów dla bogatych. Każdy kinowy hit, będzie można obejrzeć w domu w dniu jego światowej premiery.
Nie każdy lubi chodzić do kina, gdyż trudno tam o warunki pozwalające w pełni skupić się na oglądanym obrazie. Chrupanie, siorbanie, rozmowy (często też przez telefon) oraz inne odgłosy mogą poważnie irytować, psując całą przyjemność. Niestety kino jest na razie jedynym sposobem na obejrzenie filmów, które właśnie mają swą światową premierę.
W niedalekiej przyszłości może jednak pojawić się wypożyczalnia, która pozwoli nam obejrzeć hollywoodzkie nowości we własnym domu. I to nie w kilka miesięcy po ich premierze, lecz w tym samym dniu, w którym wchodzą do kin. Plan uruchomienia takiej wypożyczalni ma bowiem firma Red Carpet Films.
To przedsiębiorstwo założone przez byłego szefa Ticketmaster Freda Rosena oraz Dana Fellmana, eksperta ds. dystrybucji hollywoodzkich filmów. Obaj panowie chcą przekonać do współpracy największe amerykańskie studia filmowe. Liczą na to, że zgodzą się na to Warner Bros., Fox Searchlight, Paramount, Lionsgate, Annapurna i 20th Century Fox.
Red Carpet Films chce, by bogaci klienci mogli oglądać we własnych domach filmy, które właśnie weszły do kin. Oczywiście cena za taką usługę musi być odpowiednio wysoka i w tym wypadku szacuje się ją na kwotę 1500-3000 dolarów za jedno wypożyczenie. Ta kwota obejmowałaby dwa seanse w okresie 36 godzin.
Wypożyczalnia kinowych hitów
Oczywiście to nie wszystko. Klient musiałby jeszcze przejść ścisły proces aplikacji, a także wydać 15 tys. dolarów na specjalny sprzęt, wyposażony w odpowiednie zabezpieczenia. Urządzenie podłączone do kina domowego, umożliwiałoby oglądanie wypożyczonych filmów.
Pomysł na wypożyczanie filmów w momencie ich premiery nie jest nowy, ale jak na razie nie udało się go zrealizować. Wprawdzie sama koncepcja brzmi interesująco, bo wiele osób chciałoby obejrzeć w wygodnej kanapie takich produkcji jak Godzilla: King of the Monsters, czy Shazam!
Problem w tym, że tych, których byłoby na to stać, raczej nie będzie na tyle dużo, by zapewnić opłacalność całemu biznesowi. Natomiast studia filmowe z pewnością bałyby się wycieku nowych filmów do sieci.
Źródło: Nytimes.com
Technogadżet w liczbach