Kolejna broń 3D przetestowana. Tym razem nie rozpadła się
Przeprowadzony kilka dni temu test Liberatora, pierwszego pistoletu z drukarki 3D, nie zakończył się powodzeniem. Broń rozleciała się po pierwszym strzale na małe kawałeczki. Po zmodyfikowaniu kilku elementów, przystąpiono do kolejnych testów.
Nowa wersja Liberatora, nazywanego pierwsza na świecie bronią z drukarki 3D, została poddana kolejnym testom. Tym razem udało się wystrzelić pełny magazynek, czyli wszystkie osiem pocisków i to bez zniszczenia pistoletu. Ciekawostką jest to, że Lulz Liberator, powstał na jeszcze tańszym modelu drukarki 3D, niż jego oryginalna wersja. Wykonano go na kosztującym 1725 USD modelu Luzbot A0-101 przeznaczonym na rynek konsumencki.
Pierwszy egzemplarz broni stworzono na przemysłowej drukarce Stratasys Dimension SST 3D wartej 8000 USD i wówczas magazynek musiał być wymieniany po każdym strzale.
Podczas kolejnego testu, załadowano do broni dziewięć pocisków kaliber .380″ i wystrzelono je wszystkie, a dopiero później zaistniała konieczność wymiany magazynku.
Co różni Lulz Liberator od poprzedniego modelu, oprócz innej drukarki? Także materiał. W tym wypadku skorzystano z plastiku Polylac PA-747 ABS, który jest bardziej wytrzymały, niż droższy plastik ABS użyty w poprzedniej broni. Oba modele nie są wyłącznie plastikowe, ponieważ posiadają w sobie trochę metalu, gdyż inaczej nie dałoby się wystrzelić pocisku. Metalowa jest m.in., iglica spustu, a dodatkowo zainstalowano kawałek metalu, by broń mogła być wykryta przed detektory.
Mimo, że Lulz Liberator wydaje się całkiem funkcjonalny, to do komercyjnej produkcji plastikowych broni, droga jest jeszcze daleka.
Źródło: Forbes.com
Technogadżet w liczbach