Grający w Pokemon GO nie będą już wkraczać na prywatny teren
Firmie Niantic, twórcy popularnej gry Pokemon GO, wytoczono właśnie pozew zbiorowy. Jego powodem jest wkraczanie graczy na tereny prywatne i przeszkadzanie zamieszkującym tam rodzinom.
Pokemon GO wprawdzie okres największej popularności ma już dawno za sobą, ale produkcją studia Niantic nadal bawi się sporo osób. To właśnie gracze stali się przedmiotem najnowszego zbiorowego pozwu wytoczonego producentowi. Ludzie mają bowiem dość tego, że w poszukiwaniu wirtualnych stworków, często włażą na ich prywatne posesje, zakłócając spokój.
Konstrukcja tej produkcji wymaga bowiem chwytania Pokemonów, które znajdują się w bardzo różnych miejscach. Przy pomocy kamery smartfona, użytkownik przemieszcza się po realnym świecie, zaglądając w różne miejsca. To właśnie poszukiwanie Pokemonów stanowi największy problem. Wirtualne stworki generowane są bowiem losowo w bardzo różnych miejscach i czasem jest to teren prywatnych posiadłości.
Już od premiery gry było sporą niedogodnością dla właścicieli domów jednorodzinnych. Wiele osób liczyło jednak na to, że gdy tytuł straci na popularności, problem sam się rozwiąże. Tak się jednak nie stało i wielu właścicieli domów straciło już cierpliwość, postanawiając wytoczyć producentowi zbiorowy proces.
Grający w Pokemon GO nie będą wchodzili na teren prywatny
Nie chcą jednak od producenta pieniędzy, lecz sprawienia, by gracze przestali wchodzić na ich posesje. Przygotowano więc propozycję ugody, w ramach których Niantic stworzy bazę danych skarg. Firma przestanie wówczas umieszczać elementy gry w miejscach, w których mogą przeszkadzać. Jeśli natomiast otrzyma skargę od właściciela domu jednorodzinnego, musi usunąć wszelkie destynacje AR znajdujące się w odległości co najmniej 40 m od posiadłości. I ma na to 15 dni.
To nie wszystko. Twórcy zaczną dodatkowo korzystać z pomocy oraz recenzji użytkowników w celu zbierania danych pomagających rozwiązać problem. Umożliwią też władzom miejskich parków zgłaszanie wniosków, by gracze przebywali tam tylko w godzinach otwarcia. Oczywiście twórcy nie są w stanie kontrolować wszystkich użytkowników. Gdy jednak gra wykryje, ze w danym miejscu zgromadzi się ponad 10 osób, system wyśle im powiadomienie by uszanowali swe otoczenie.
Dodatkowo zatrudniona zostanie niezależna firma, która wykona audyt Niantic i upewni się, czy wszystkie zalecenia ugody zostaną wprowadzone w życie. Oczywiście jeśli twórcy Pokemon GO przyjmą propozycję ugody i nie będą chcieli toczyć batalii sądowej.
Źródło: Hollywoodreporter.com
Technogadżet w liczbach