Właściciel Tesli przez 12 godzin kradł energię z cudzego domu
Pewien mieszkaniec miasteczka Lake Worth na Florydzie, miał niezwykły problem z właścicielem elektryka Tesla Model 3. Nie tylko zaparkował na jego trawniku, ale też kradł energię z jego domu.
Elektryczne auta mają wiele zalet, gdyż nie tyko są ekologiczne, ale też niezwykle ciche i wygodne. Ich poważną wadą jest jednak stosunkowo mały zasięg i konieczność częstego ładowania. Jeśli więc skończy się nam energia, a w pobliżu nie ma żadnej ładowarki, wówczas pojawia się spory problem.
Amerykańskie media opisują nietypową sytuację, której doświadczył mężczyzna imieniem Phil z miasteczka Lake Worth na Florydzie. W piątek rano obudziło go dobijanie się do drzwi. Był to ogrodnik zajmujący się trawnikiem, który prosił o przestawienie znajdującego się na nim samochodu. Phil był zaskoczony, gdyż jego auto stało na podjeździe, więc nie mogło przeszkadzać ogrodnikowi. Wyszedł na zewnątrz i mocno się zdziwił. Na trawniku stała Tesla Model 3, która w dodatku była podłączona do jego domu.
Mężczyzna wykazał się dużą cierpliwością i odczekał kilka godzin zanim wezwał policję. Ta szybko ustaliła, że auto nie było kradzione i znalazła nazwisko właściciela. Około południa do auta wróciła kobieta i mężczyzna, do których należało elektryczne auto. Okazało się, że przyjechali do przyjaciela z sąsiedztwa i skończyła im się energią. Nie pytając właściciela domu o zgodę, zostawili mu pojazd na trawniku i podłączyli się do jego sieci elektrycznej, korzystając z niej przez 12 godzin.
Phil był jednak bardzo wyrozumiały i nie zamierza wnosić zarzutów przeciwko właścicielowi pojazdu, choć wykazali się wyjątkowym chamstwem. Mimo, że koszt zużytej energii nie był wielki, to jednak kultura wymaga, by najpierw zapytać właściciela czy mogą zaparkować na jego posesji i skorzystać z prądu. Tymczasem posiadacz auta nie tylko tego nie zrobił, ale nawet nie przeprosił Phila, ani nie zaoferował mu żadnej rekompensaty.
Źródło: WPBF.com
Technogadżet w liczbach