24-letni mężczyzna żyje dzięki Apple Watch
Do listy ocaleń życia przez Apple Watch, dopisać można kolejny przypadek. Smartwatch Apple prawdopodobnie uratował przed śmiercią 24-letniego Australijczyka.
Smartwatche zasadniczo służą głównie osobom dbającym o kondycję fizyczną, gdyż zainstalowane na ich pokładzie sensory umożliwiają dokładne monitorowanie pracy organizmu. Ich funkcjonalność czasem potrafi jednak dalece wykraczać poza to, do czego zostały zaprojektowane.
W ostatnich zdarzyło się już kilkukrotnie, że Apple Watch ocalił czyjeś życie. Zegarek, który możecie kupić w tych sklepach posiada bowiem funkcję monitorowania rytmu serca. Jest ona w stanie wykryć jego nieprawidłową pracę i zaalarmować właściciela. Kilka miesięcy temu pisałem o zdarzeniu, w czasie którego smartwatch ocalił życie nastolatce. Wygląda na to, że miało miejsce kolejne tego typu zdarzenie, o którym informują australijskie media.
Według jednego z kanałów informacyjnych, 24-letni Adam Love prawdopodobnie żyje właśnie dzięki zegarkowi. Sprzęt wykrył bowiem, że jego dolne ciśnienie wzrosło do 130-140 uderzeń na minutę, choć zwykle powinno oscylować w granicach 60 uderzeń. Mężczyzna na szczęście nie zbagatelizował wskazań swego zegarka i udał się do lekarza, który wykrył dziurę w prawej komorze sercu, będącą wadą wrodzoną. Ustalił też, że górne płuco pompowało do niewłaściwego przedsionka serca, co oznaczało, że krew niepotrzebnie krążyła wokół płuc, nie dostając się do reszty ciała.
Mężczyzna szybko trafił na stół operacyjny, gdzie przy pomocy chirurgicznego robota daVinci 3D, przeprowadzono zabieg naprawiający uszkodzenie. Mężczyzna po kilku dniach od zabiegu powrócił już do domu i jak sam twierdzi, będzie teraz wielkim fanem zegarka Apple.
Źródło: 9news.com.au
Technogadżet w liczbach