Starlink już dostępny na łodziach; cena zwala jednak z nóg
Satelitarny internet Starlink Maritime można już montować na jednostkach pływających. Cena zwala jednak z nóg, gdyż na samym początku trzeba wydać 15 tys. dolarów.
Jak informowałem kilka dni temu, SpaceX dostało zgodę na rozszerzenie usługi satelitarnego internetu o łodzie, statki oraz jachty. Właściciele jednostek pływających z pewnością ucieszą się z tej oferty, gdyż w przyszłości będą mogli korzystać z globalnej sieci bez względu na to gdzie się znajdują.
Ich entuzjazm mogą jednak ostudzić koszty jakie trzeba ponieść, aby móc korzystać z nowej usługi Starlink Maritime. A te niestety potrafią zwalić z nóg. Potencjalny klient już na samym początku musi wyciągnąć z portfela 10 tys. dolarów, czyli 41,7 tys. zł. Tyle bowiem kosztuje osprzęt potrzebny do korzystania z satelitarnego internetu. To jeszcze nie wszystko, ponieważ każdego miesiąca jego konto uszczupli się o kolejne 5 tys. dolarów, czyli niemal 21 tys. zł, ponieważ tyle właśnie kosztuje abonament. Jak łatwo policzyć, w pierwszym roku usługa będzie kosztowała 70 tys. dolarów.
Starlink Maritime zapewni internet na morzach i oceanach
Usługa oferuje możliwość pobierania danych z prędkością do 350 Mbps. Zważywszy na to, jej zasięg jest globalny i połączenia nic nam nie zakłóci, mogłaby być bardzo użyteczna. Niestety jej wysoka cena sprawi, że będą z niej korzystać zapewne głównie duże firmy. Będą to m.in., właściciele gigantycznych wycieczkowców, a także miliarderzy posiadający ogromne jachty. Dla posiadaczy mniejszych jednostek pływających koszt może bowiem okazać się zbyt duży.
Dobrą wiadomością jest to, że gdy klient nie będzie korzystał z usługi, może wstrzymać jej działanie. Nie trzeba wówczas płacić abonamentu. Można wybrać, w którym cyklu rozliczeniowym rozpocząć pauzę, ale po włączeniu usługi nadal trzeba zapłacić za cały miesiąc. Dla porównania usługa Starlink for RV przeznaczona dla kamperów, kosztuje 599 dolarów za sprzęt oraz 110 dolarów miesięcznego abonamentu.
Zastanawiająca jest więc tak gigantyczna różnica w kosztach sprzętu do odbioru sygnału. Szef SpaceX wyjaśnił jednak, że anteny są zupełnie inne, niż te używane do internetu domowego. Są to bowiem terminale o wysokiej przepustowości, które muszą utrzymać połączenie nawet na wzbudzonym morzu i podczas potężnych sztormów. Terminale także zaprojektowano w taki sposób, aby zniosły silnie zasolone środowisko oraz ekstremalne wiatry.
Niestety na razie dostępność usługi jest mocno ograniczona. W tej chwili internet działa na wodach przybrzeżnych USA (bez Alaski), Europy (z wyjątkiem większości Norwegii, Szwecji i Finlandii), Australii, Brazylii, Chile, południowej części Australii i Nowej Zelandii. Oczekuje się jednak, że już w czwartym kwartale tego roku SpaceX wprowadzi łączność do większej liczby lokalizacji.
Technogadżet w liczbach