58-letni biegacz zawdzięcza życie Apple Watch
Apple Watch po raz kolejny uratował życie swemu właścicielowi. Tym razem zawdzięcza je 58-letni biegacz, o którego produkt Apple wykrył arytmię serca.
Nowoczesne smartwatche już dawno przestały służyć wyłącznie do prezentacji powiadomień ze smartfona oraz sterowania odtwarzaczem muzycznym. Ich funkcje związane ze zdrowiem coraz częściej pomagają wykrywać poważne schorzenia, które mogłyby skończyć się bardzo poważnie, gdyby sprzęt ich nie ujawnił.
Przekonał się o tym 58-letni mężczyzna imieniem Bob, który na 17-tą rocznicę ślubu otrzymał od swej żony Apple Watch. W czasach szkolnych był sportowcem i obecnie uwielbia brać udział w pół maratonach, więc szybko zabrał się do sprawdzania możliwości zegarka.
Pewnego dnia zauważył, że aplikacja Heart Rate pokazuje podwyższone tętno wynoszące 127 uderzeń na minutę, rejestrowane w czasie spoczynku. Mężczyzna początkowo myślał, że był to jedynie błąd odczytu, ale tak duże tętno go zaintrygowało, więc postanowił dokładniej to sprawdzić.
Gdy wychodził pobiegać tętno spadło, lecz kiedy wracał do domu, znowu wzrastało. Zdał więc sobie sprawę, że coś jest nie tak. Kiedy podczas kolejnych kilku dni wzorzec powtarzał się, wówczas poprosił żonę o umówienie wizyty u lekarza na rutynowe badania. Bob sądził, że lekarz zaleci mu jakieś ćwiczenia oddechowe i relaksacyjne. Jednakże po 10 minutach od rozpoczęcia wizyty jechał już karetką na ostry dyżur.
W szpitalu lekarze wykryli u niego arytmię serca, tym samym ratując mu życie. Gdyby nie udało się tego wykryć, wówczas wysiłek podczas maratonów w których miał niebawem wziąć udział, mógłby go zabić.
Co ciekawe mężczyzna twierdzi, że czuł się zupełnie dobrze, ale w przypadku arytmii nie jest to takie niezwykłe. Choroba może często pozostać niezauważona, gdyż zdarza się iż przebiega bezobjawowo. Jednakże nieleczona może czasami prowadzić do poważnych chorób, w tym udaru.
Technogadżet w liczbach