Wenezuela ma własną kryptowalutę
Choć Wenezuela jest już praktycznie bankrutem, to właśnie wprowadziła do obrotu swą krytpwalutę. Nazywa się ona Petro i jest pierwszym na świecie cyfrowym pieniądzem wspieranym przez ropę naftową.
Kryptowaluty już dawno utraciły swe pierwotne przeznaczenie jako środek płatniczy zapewniający swobodę i anonimowość transakcji. Dziś nie nadają się już do płacenia za towary. Prowizje za transakcje są zbyt wysokie, zaś nagłe wzrosty kursów sprawiły, że traktuje się je obecnie wyłącznie jako inwestycję.
Mimo to cyfrowy pieniądz zyskuje na popularności i wciąż powstają nowe jego wersje. Niedawno pisałem, że własne kryptowaluty zapowiedziały Kodak oraz Atari, a teraz ma ją także Wenezuela, która ostatnio stoi na krawędzi bankructwa. Petro jest pierwszym na świecie cyfrowym pieniądzem wspieranym przez przemysł naftowy, a jego kurs jest uzależniony od cen ropy naftowej. Początkowa wartość Petro została ustalona na 60 dolarów, czyli tyle ile kosztuje baryłka ropy naftowej, której Wenezuela ma największe na świecie zasoby. Rząd zamierza wypuścić do obiegu 100 milionów sztuk Petros.
Dziś jest pierwszy dzień przedsprzedaży nowej waluty, a prezydent kraju liczy na to, że jej sprzedaż przyniesie gospodarce państwa co najmniej 735 mln dolarów. Nicolas Maduro ma też nadzieję, że w ten sposób uda się uniknąć sankcji gospodarczych nałożonych na jego kraj przez Zachód.
Źródło: Twitter.com
Technogadżet w liczbach